sobota, 12 kwietnia 2014

Niezły z niego Szczawik

Tak. Niezły z niego szczawik, a dokładniej szczawik zajęczy (Oxalis acetosella L.)

Ale dlaczego niezły? Hmm. Nie wiem jak Wy, ale ja nie jestem w stu procentach ufny względem współczesnej medycyny, farmaceutyki i przemysłu żywieniowego. Nie będę się tu rozwlekał w nieskończoność, chociaż na ten temat wypadałoby czasem poświęcić trochę czasu. W ogromny skrócie i bardzo uogólniając - jemy gówno, przez to potrzebujemy gównianej medycyny, której wcale nie zależy na naszym wyleczeniu (tylko podleczeniu, a żebyśmy do leczenia wrócili, im szybciej tym lepiej), a każde leczenie/wizyta u wielkich doktorów tego świata to recepta na gówniane ale drogie leki (oczywiście nie wszystkie i nie w 100 % gówniane). Konkludując: LECZMY SIĘ SAMI. Nasz organizm jest genialny, przystosowany do samoleczenia, musimy go jednak wspomagać odpowiednimi półproduktami. Więc gdy świeci słońce i idziemy na spacer do lasu dobrze sobie podjeść cos zdrowego. Dzikie owoce są zdecydowanie najsmaczniejsze, ale obok nich jest wiele bardzo, ale to bardzo ciekawych roślin, których właściwości są o wiele bardziej zdrowotne niż całe tabliczki tabletek i innych syntetycznych specyfików. Ale wróćmy do naszego szczawika, bo dzisiaj on wpadł na tapetę :) Oto on! Znacie się ?

 
Jak sama nazwa wskazuje smakować powinien jak szczaw. I rzeczywiście, jest kwaśny, choć nie należy do tej samej rodziny co szczaw zwyczajny czy polny, którym to zwykliśmy się częstować w dzieciństwie. Wejdźmy nawet na poziom wyżej w systematyce, do rzędów. Szczaw pospolity należy do goździkowców, a nasz szczawik zajęczy do szczawikowców. Stoją zatem dość daleko od siebie, a jedyne co je łączy to nazwa, nadana pewnie przez podobieństwo w smaku.

 
Wygląda trochę jak koniczynka, i to ta naj szczęśliwsza odmiana - trójlistna! Mylące mogą być jedynie białe kwiatki, a dziwić powinna jej występowanie, bo niby jakim prawem nie na łące.
 
Jest bardzo popularny w całych Sudetach, jak i w całej Polsce i w większości krajów półkuli północnej. Lubi zacienione miejsca, najczęściej lasy mieszane i liściaste, ale nie pogardzi również sporych rozmiarów krzakami. Lubi wilgoć i kwaśną glebę, co w procesie redystrybucji związków mineralnych i odżywczych ma swoje odzwierciedlenie w smaku (mniam :p)
 
A szczawiany są bardzo zdrowe, czy to na świeżo, czy to na sucho, zarówno listki jak i kwiatki. Przede wszystkim to spore ilości witaminy C. W 100 gramach znajduje się od 50 do 70 mg tej substancji, co jest porównywalne z cytryną, a pewnie już wiecie, że cytryna wcale nie bryluje w tej dziedzinie. Rosną dziko, nawet u nas, i najczęściej klniemy na rośliny, których zawartość jest nawet do 500 razy większa niż w cytrusach. Mowa tu o owocach dzikiej róży, ale o niej ... w swoim czasie.
Szczawik zawiera również dużo uszczelniającej naczynia krwionośne rutyny i jest bogaty w antyoksydanty, a dzięki nim starzejemy się wolniej. z kolei (beta)-karoten, którego również nie jest mało wspomaga układ odpornościowy, działa przeciwzapalnie wyostrza wzrok.
Tak więc idąc na spacer np. do lasu warto sobie przygryźć szczawiku. Jest na prawdę smaczny. A gdy się skaleczymy, i chcemy zabezpieczyć ranę przed drobnoustrojami i odkazić ją można sobie ze zgniecionych liści ( do tego stopnia by wydzielały soki) zrobić okład. Przez obecność flawonoidów działa również moczopędnie, ale to jak najbardziej jest porządanym efektem (tak tylko o tym wspominam, bo niektórzy obawiają się moczopędności) gdyż reguluję gospodarkę wodną przez prace nerek. To właśnie we flawonoidach kryją się bezcenne antyoksydanty czyli odmładzające utleniacze. Możemy również rzuć świeże listki naszego tytułowego bohatera podczas zapalenia dziąseł a on przyspieszy regenerację, i złagodzi ich ból :) Może być używany w leczeniu krzywicy i miażdżycy. Można przyrządzić sobie również z niego napar, zalewając go wrzątkiem i po odczekaniu kilkunastu minut. Listki można też suszyć, i z nich "ziółka" parzyć sobie przez jesień i zimę, np. w połączeniu z innymi ziółkami.


Wykorzystywany był przez medycynę ludową od dawien dawna, obecnie w szerokim zakresie przez homeopatię. Oprócz wymienionych przeze mnie wyżej, jego pozytywnych stron jest o wiele więcej, bo i aktywuję przemianę materii i działa antyrakowo i oczyszczająco na nerki i leczy żółtaczkę i szkorbut i ... długo by wymieniać. A to tylko taki ot sobie zwykły-niezwykły szczawik.
 
Natura funduje nam nieskończone możliwości w zakresie zdrowego trybu życia, w zasadzie to chyba wszystkie. Cywilizacja, przemysł i biznes i notoryczny brak czasu powiązane ze stresem niestety ograniczają jej możliwości. Ale wystarczy otworzyć się na nią ... i będziemy mogli podziwiać ten świat o wiele dłużej i przy lepszym samopoczuciu.

P.S. Na jego przykładzie można zafascynować się zjawiskiem "roślinnego snu". Przy brzydkiej aurze i w nocy lekko zwijają się, co pozwala im regulować gospodarkę wodną (odparowywanie)
P.S. 2. Pisząc o szczawiku, myślałem, że po raz pierwszy uda mi się zmieścić w kilkunastu zdaniach, jednak nic z tego. Jest nader ciekawym ziołem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz