sobota, 28 czerwca 2014

Zamek Edelštejn

Daleko, daleko, za górami, za lasami, za rzekami ...

... istniał kiedyś wielki zamek Edelštejn. Wybudowano go na czubku góry, ale po to by chronić to co znajdowało się pod górą - złoto! Tak. To były złote czasy dla całego regionu, no może przede wszystkim dla tych z wyższych sfer, którzy bogacili się na jego wydobyciu. W mniejszym stopniu zyskiwali na tym handlarze i kupcy, mieszkańcy trudniący się górnictwem złota i ... niezliczeni rabusie, węszący okazję by uszczknąć porcję cennego kruszcu i samemu na nim zarobić.

 

Mniej więcej mógł prezentować się o tak (zdjęcie powyżej)

Widok ze zboczy wzgórza zamkowego na miasto u stóp. Na mało znaczące i atrakcyjne wzniesienie prowadzi nie dość, że asfalt to jeszcze wyciąg. Najbardziej atrakcyjne są panoramy.
Prowizoryczna ścieżka prowadząca zapomnianą fosą.

Jego piękno można podziwiać jedynie na własnych wyobrażeniach albo wyobrażeniach innych, którzy zdecydowali się przenieść je na materiał. Respekt budzą już same plany zamku :)


 
 Dlatego też pod koniec XIII wieku, aby chronić przed grabieżą produkcję i handel złotem, istniejący już od początku XII wieku zamek znacznie rozbudowano.
 
 
Założycielami byli najprawdopodobniej książęta morawscy. Większość krótkiego "życia" zamku przypadało na panowanie na nim książąt opawskich. Pojawia się jednak wątek Polski. W 1285 roku został zdobyty przez Henryka IV Probusa, i przez kolejnych 7 lat pozostawał pod jego panowaniem. Później znowu panują na nim książęta opawscy, ale jeszcze w XV wieku Polacy tu wrócą, a raczej zostaną zaproszeni, ponieważ zamek zostanie uznany jako spłata długu i przekazany Bolkowi opolsko-głogowskiemu (!!!)

Zostało z niego do dzisiaj jedynie to co widzicie na zdjęciu.
Był sporych rozmiarów, jednym z największych na całym Śląsku. Zajmował wypłaszczony obszar wzgórza o nazwie Zamecky vrch. nad miejscowością Zlate Hory. Długi na 120 metrów i szeroki na 65. Posiadał kilka wysokich wież i baszt

Widok na dziedziniec. 600 lat temu tętnił życiem i można by rzec, że nie wiele się w tym temacie zmieniło. Obecnie wciąż tętni życiem, tylko nieco innym :)
Spłonął tzn. został spalony, i w krótkim czasie po tym zdarzeniu został rozgrabiony. Jego katem był Jodok z Rużomberku, wrocławski biskup. (a więc nie taki biskup święty jak go piszą - można by rzec). Było to latem roku 1467. Zginął za młodu. Takie zamczysko :/

      "Czas wojen husyckich nadszarpnął majątek królewski i Edelštejn trafił jako zastaw w ręce księcia opolskiego Bolka. Ten w krótkim czasie stał się też właścicielem innych terenów i stał się jednym z bogatszych władców w regionie, a z zamku uczynił swoją siedzibę. Wówczas był to jeden z największych zamków w regionie opawskim. Próby odzyskania go przez poprzednich właścicieli skończyły się fiaskiem, bowiem Bolko zażądał nie tylko zwrotu pożyczonych pieniędzy, ale i nakładów jakie poniósł w związku z przebudową warowni. Po jego śmierci zamek dostał się w ręce króla Jerzego z Podiebradów, a w jego imieniu władzę sprawował tutaj Jan z Żerotina. Po bitwie jaka miała miejsce w 1467 roku między utrakwistami a wojskiem wrocławskim, do niewoli dostała się duża grupa rycerzy wrocławskich, którzy zostali uwięzieni na zamku z zamiarem zażądania okupu lub wymiany. Nie doszło jednak do tego, bowiem biskup wrocławski Jodok z Rużomberku zdobył zamek 13 lipca 1467 roku i następnie kazał go spalić i zburzyć, by nie stał się już ostoją dla wroga" (naszesudety.pl)


Wciąż czytelne są wały obronne i fosa, oczywiście sucha. Jednak żeby "poczytać" o nich w terenie trzeba brnąć gęstymi haszczydłami. Powodzenia :)


550 lat temu przewrócił się zamek. Teraz przewrócone leżą nawet tablice informacyjne, że taki zamek w tym miejscu się znajdował.

A to obecnie, jedna z największych atrakcji na zamku. Te drzewo może liczyć już sobie 200 lat, albo i więcej, w dodatku posiada bardzo inspirujące kształty.
Obecnie? Może i zgrzeszę twierdząc, że na resztki ruin tego zamku nie warto się udać, bo może i warto. Chociażby po to by przechadzając się po miejscu gdzie kiedyś stał kontemplować i imaginować sobie jego minioną chwałę i wielkość. Ale ... ten czas można by z pewnością poświęcić miejscom o wiele szerszych urokach estetycznych. Z całą pewnością.

Tak mógłby wyglądać Edelstejn. Mógłby !!!

niedziela, 22 czerwca 2014

Przepaśnica. Górska mucha.

Przepaśnica Górska (Leucozona lucorum)
 
Muchy, muchy, muchy. Wszędzie te cholerne muchy.
Nic tylko sr**ą po oknach, lecą do gów** i roznoszę gów** gdzie się da. Obrzydlistwo.

Otóż NIE, tzn. NIE TYLKO :D


Muchy zamieszane są bowiem w proces zapylania roślin, i to również tych z których korzystamy my, no niech będzie, że i ja -  przedstawiciel najgłupszych z naczelnych (generalizując :/).

Ta o której dzisiaj opowiem jest wyjątkowej urody. Zresztą spójrzcie na zdjęcia i sami to oceńcie.
Jest to muchówka mało znana, i rzadko opisywana (przynajmniej w internecie).

Okaz z Bukówki (Wzgórza Bramy Lubawskiej)
Najprościej mówiąc to duża, włochata mucha w biało-czarne pasy (przepaski). Należy do rodziny bzygowatych, w skrócie okręslanych po prostu bzygami.

Zdecydowanie bardziej upodobała sobie obszary górskie, gdzie częściej można ją spotkać niż na nizinach. Najwięcej jest ich w Bieszczadach, ale i u nas, w Sudetach ich nie brak. Preferuje środowisko leśne, umiarkowanie wilgotne.

Podobnie jak w przypadku Trzmielówki Leśnej (o której pisałem tutaj - Trzmielówka Leśna. Bzyg z klasą) jest całkowicie niegroźna dla człowieka, chociaż może się zdarzyć, że przycupnie sobie na ludzkim ciele, żeby zlizać z niego troszkę soli mineralnych zawartych w pocie :)
 
A ta beztrosko posilała się nektarem na przedlesiu w niższych partiach Karkonoszy, a dokładniej w Dolinie Srebrnika w Jarkowicach.
Nie są tak pospolite jak mucha domowa, która nie jest zbyt lubiana przez człowiek przez swoją nadmierną liczebność i upierdliwość. Ale, to tylko na pozór. Muchy pełnią ważną funkcją również w świecie ludzi - pracują w naszych ogrodach (również tych warzywnych). Zapylają m. in. pietruszkę czy koper lub lubczyk :)

A larwy Przepaśnicy Górskiej dodatkowo żywią się mszycami, co z naszej perspektywę może prezentować się korzystnie.

W przypadku tej muchówki, bardzo podobnej to Trzmielówki Leśnej pod względem wizualnym, występuje również bardzo sprytne zjawisko mimikry.
 
 
Pozwolę sobie zacytować samego siebie z wyżej wymienionego artykułu.
 
"To co jest jednak najciekawsze w tym owadzie to wyjątkowa zdolność o wdzięcznym brzmieniu - mimikra. Polega ona na tym, że swoim wyglądem upodobniła się do innych owadów. A wybór żywych obiektów do których się upodobnić, kryje w sobie sporo pomysłowości, za co ewolucji należą się tu ogromne słowa uznania. W przypadku trzmielówki, nie trudno się domyślić, że ów upodobnienie padło na trzmiela (przeważnie ogrodowego lub ziemnego). Dlaczego akurat trzmiela? A wiec trzmiel posiada broń - żądło - którą może wojować, a nasza dzielna muchówka takiej broni nie posiada. Tym samym dzięki mimikrze trzmielówka sprawia wrażenie, ze posiada broń, i inne owady czy ptaki, które polują na muchówki, są o tym od razu alarmowane, jednym spojrzeniem (a muchówka może żyć i żyć dalej, jeszcze kolejnych kilka dni lub tygodni). Mało tego - okazuje się, że nie wszystkie trzmielówki wyglądają tak samo, niektóre "zakładają" inne przebranie i upodabniają się do innych gatunków trzmieli (np. trzmiela kamiennika).Cecha ta daje jeszcze jedną ogromną korzyść - darmowy żłobek :) Samice tej muchówki, dzięki ewolucyjnemu "przebraniu" potrafią wtargnąć jak "swój chłop" do gniazda trzmieli i tam złożyć jaja, które z kolei zostaną wykarmione i wychowane przez robotnice trzmieli. W tym czasie dorosłe mogą skupić się na konsumpcji pyłków i nektarów. Żyć nie umierać! :) "
 
P. S. Czy da się polubić muchę? Mi się udało :) A Wam?

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Stara wieża w Podgórkach.

Podgórki to niewielka wieś pomiędzy Jelenią Górą a Świerzawą, ...
... umiejscowiona w malowniczych Górach Kaczawskich [Sudety Zachodnie]

Niewielka, nieznana i rzadko odwiedzana ale wiele kryje w sobie uroku i tajemnic
 
 

Jedną z nich są ruiny gotyckiego kościoła, a w zasadzie to jedynie wieża kościelna przemianowana w ostatnich latach na wieżę widokową. Kościół wybudowany został na początku XVI wieku, dokładnie w 1506 roku. Otoczony był murem, który w znacznym stopniu zachował się do dzisiaj.

Drewniane elementy zostały dobudowane w ostatnich latach
Powstał w miejsce starszego kościoła, który najprawdopodobniej został wzniesiony tu w 1399 roku.

Piaskowcowe płyty grobowców von Zedlitzów jeszcze z czasu ruin kościoła.
Mury otaczające kościół zachowały się dość dobrze. Są wysokie na ponad 2,5 meta i grube na metr.

Mury
Ciekawe z punktu widzenia historii i architektury jest to, że w tamtych czasach, nawet obiekty sakralne posiadały funkcje obronne.

Brama wejściowa.
Stąd też np. kościół w Podgórkach posiadał solidne mury obronne z zamykaną bramą Z taką sytuacją możemy się spotkać w wielu średniowiecznych kościołach, z resztą nie ma się co dziwić bo był to wyjątkowo krwawy okres panowania ludzi na ziemi.

Widok odbudowanej kruchty ze schodów na wieżę
Na uwagę zasługują też płyty nagrobne (całopostaciowe) von Zedlitzów znajdujące się na murze kruchty kościoła, który już niestety nie istnieje. Mają już prawie 400 lat ponieważ pochodzą z 1620 roku (poniżej).



Gdyby nie inicjatywa wsparta unijnymi funduszami mająca na celu udostępnienie wieży do zwiedzania i utworzenie na jej dachu tarasu widokowego oraz odbudowanie nawy, obiekt był by dewastowany i z niecierpliwością czekał by na swoje zapomnienie. Tak więc pomysłodawcom nalezą się tu słowa szacunku i podziękowania. Prace rekonstrukcyjne, remontowe i zabezpieczeniowe ukończono w 2006 roku.


Kościół poniósł swoją klęskę w starciu z ... pożarem, który strawił do na początku XIX wieku. Wtedy znaczna jego część musiała zostać rozebrana i już nigdy nie odbudowana, no za wyjątkiem ostatnich prac mających na celu uatrakcyjnienie tego miejsca.


Po pożarze przez kilkanaście lat wieża służyła jeszcze jako dzwonnica.


W narożach wieży zobaczyć możemy jeszcze piaskowcowe ciosy i obramowane okna.



Aby zwiedzić wieżę należy udać się do budynku, którego numer podany jest na tablicy wejściowej, znajduje się tam również numer telefonu pod który można zadzwonić w tym celu. Wieże, nie jest stale otwarta, i bardzo dobrze, bo zamiast turystów na tarasie na pewno zadomowili by się tzw "lokalsi" z napojami wystrzałowymi :)

Stare zabluszczone drzewa wokół cmentarza

Drzwi wejściowe na różne kondygnacje wieży (poniżej)
  
 
 Na terenie kościoła znajduje się jeszcze kilkanaście powoli dziczejących grobów.


Skromny cmentarzyk przykościelny.


Tablica informacyjna przed wejściem
 Z wieży możemy obserwować pobliskie góry i wzniesienia oraz panoramę tej łańcuchowej wsi.
 
Panorama Podgórek widziana z wieży

Górny "pokład" wieży :)
 A tak wygląda najniższy poziom wieży kościelnej, i znajdujące się w niej grobowce (poniżej)

Spękany zębem czasu grobowiec.
Szkoda, że w kilkadziesiąt lat po pożarze rozkradziono krypty kościelne i grobowce w kaplicy. Ciekawe co tam się znajdowało? Szkoda, że odpowiedź na te pytanie nie istnieje.
 
A tak wyglądała wieża i ruiny kościoła jeszcze przed pomysłem udostępnienia jej jako wieży widokowej.
W 1644 r. ówczesny właściciel wsi Kasper von Zedlitz z Pilchowic został zastrzelony na tej wieży podczas trwania wojny trzydziestoletniej.
 
A tuż za murem kościoła znajduje się małe i dzikie wysypisko śmieci. :/ :(
Na początku XIX wieku Podgórki były najbogatszą wsią w okolicy. Do dziś zresztą znajduje się tu pałac (obecnie w rękach prywatnych), do którego można po cichu podejść i kontemplować minioną chwałę tej wioski.

W Podgórkach można zobaczyć wiele starych domostw o budowie szachulcowej.

Odwiedzajcie Podgórki, to dobra baza wypadowa w pobliskie Góry Kaczawskie, które choć niskie, to potrafią wielce zadziwić :) Ręczę za te słowa!