niedziela, 16 lutego 2014

Grodztwo ...

Byliście na zamku w Kamiennej Górze?
Owszem. W Kamiennej Górze jest zamek. Większości mieszkańców miasta i okolic dobrze znany, jednakże poza regionem nie cieszy się popularnością. I jest to zrozumiale ...

 
Kliknij, aby powiększać zdjęcia.
Wystarczy spojrzeć na zdjęcia by zrozumieć dlaczego. Na brak świadomości o jego istnieniu może również wpływać jego lokalizacja – peryferyjnie, za miastem, obecnie zarośnięty krzakami, drzewami i pokrzywami.
 

Nie ucierpiał podczas wojen, ani śląskich, ani napoleońskich. Dopiero armia radziecka w 1945 roku zdewastowała zamek. Jednak najbardziej ucierpiał dopiero później, w 1964 roku i to już za sprawą Polaków.

 


Galeria

 
 
Po XVI-wiecznym, renesansowym majątku pozostały jedynie ruiny (jak zwykle :/).

Lata jego świetności minęły dekady temu.  Litografia Theodora Blatterbauera z połowy XIX wieku


Jak było na prawdę? Nie potrafię niestety odpowiedzieć.
Mówi się, że dokonali tego głodni skarbów i majątku szabrownicy (za pewne mieszkańcy regionu). Po rozkradzeniu wartościowszych rzeczy, zamek podpalili, aby zatuszować swoje haniebne czyny. I tak też podaje się do publicznej wiadomości, że zamek spłonął podczas pożaru. Druga wersja, bardziej oficjalna mówi, że zamek najpierw spłonął, a dopiero później go rozkradziono. Jak było na prawdę? Pewne jest jednak, że wartościowe elementy wyposażenia (m. in. zastawa, meble), są w rękach niektórych kamiennogórzan, choć nie do końca wiadomo, "kto, co i jak?".

Tuż za murami zamku obecnie uprawia się warzywa. Mur pełni swoją obronną funkcję - strzeże przed natarciem na ogródek saren i dzików z pobliskich terenów leśnych.
Ostatnim i chyba najsurowszym katem zostały władze miasta Kamienna Góra. Po tym jak podczas pożaru w 1964r. spłonął dach, władze nie zdecydowały się na remont obiektu. W żaden sposób nie zabezpieczyły spalonego zamku, a destrukcja postępowała. Koszty remontu w tamtym czasie były dziesiątki razy mniejsze niż dzisiaj, jeśli w ogóle można mówić o możliwości remontu tak zrujnowanego obiektu.


Z powojennych ciekawostek, warto odnotować, że Grodztwo, służyło z początku za magazyny, a później zostało przejęte przez Państwowe Gospodarstwo Rolne.


 
Ale wróćmy na moment do początku. Nad bobrem, na północ od Kamiennej Góry, w kierunku Marciszowa, istniał już zamek w XIII wieku. Po nim oczywiście nie zostało już śladu, za wyjątkiem słabo już czytelnej fosy.
 

Okna zwężane do zewnątrz świadczą o obronnej funkcji Grodztwa.
Natomiast obiekt o którym mówimy, wybudowali Schaffgotschowie, między 1560 a 1588 rokiem na miejsce istniejącego już dworu, budynku o charakterze obronno-mieszkalnym w formie wieży rycerskiej.  Poza Kreppelhofem należały do nich również pobliskie wsie w dolinie Bobru: Daleszów Górny i Daleszów Dolny - obecnie dzielnice Kamiennej Góry.
 

Piaskowcowe rzeźby głów lwów lezą i czekają na zapomnienie.



Rezydencja posiadała wewnętrzny dziedziniec, krużganki i wysoką na kilkanaście metrów wieżę.

Widok zamku z lat 1744 - 1755 na rycinie Wernera.

Wnętrze pałacu było bogato zdobione, z mnogością pięknych detali architektonicznych.
 
 
Do dzisiaj zachowało się kilka elementów mówiących o dawnym bogactwie i kunszcie: ...
 
 
... brama wjazdowa z okalającymi murami, portale, gzymsy okienne, piaskowcowe rzeźby zdobiące niegdyś wejście.
 
 
Ahh. jakże pięknym uczuciem byłoby dziś wspinanie się na piętro do bogatych sal krętymi schodami albo podziwianie widoków z okien wieży, czy wejść galerią na dziedziniec z ogrodem.



Niemiecka nazwa "Kreppelhof" po I wonie światowej na chwilę została spolszczona na "Krzepielów". Później jednak, w nie do końca wytłumaczalnych okolicznościach ustanowiono nazwę "Grodztwo".

Zamek Grodztwo w Kamiennej Górze (widok od strony zachodniej) na pocztówce wydanej przez księgarnię Paula Schulze z Kamiennej Góry (wysłanej 13.04.1908r.). - lata 1900-1908
A jak w Polsce się dba o takie zabytki?
Całkiem niedawno, bo już w XXI wieku, władze miasta wystąpiły do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o skreślenie Grodzwa z listy zabytków i pozwolenie na wyburzenie zamku, argumentując te działanie troskę o odwiedzających te ruiny. Tak, aby nikomu się nie zawalił na głowę. Próby uzyskania funduszy na remonty i rewitalizację również podejmowano ale dość niemrawo i z mizernym skutkiem. Na jakiekolwiek "ruchy" czeka się do dziś, i zamek poczeka jeszcze długo ...(chciałbym, ale potrwa to pewnie dość krótko, bo może nie wiadomo ile jeszcze wytrzyma).


Na koniec może powtórzę pytanie z początku.
Byliście na zamku w Kamiennej Górze? Uważajcie, może runąć w każdej chwili.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam zamki! Szkoda, że ten akurat znajduje się w tak złym stanie...

    Pozdr,

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed laty próbowałem zabezpieczyć chociaż resztki z tego co pozostało po tym zamku-pałacu, w którego budowie w początkach z pewnością mieli udział polskojęzyczni Dolnoślązacy ... może choć na krótko to się udało. W swoimi życiu brałem potem udział w ratowaniu podobnych, nawet może w gorszym stanie ruin. Bywało, że z resztek ocalałej kamieniarki piaskowcowej odtworzyłem całą bramę. W przypadku tego świetnego niegdyś zabytku, możliwe jest jego odtworzenie, tylko skąd na to fundusze ? Dość sporo dowiedziałem się o jego powojennej historii. Ale może to nie to miejsce na tą opowieść... a wiele rzeczy z tego pałacu nawet do dzisiaj mogą posiadać okoliczni mieszkańcy, nie tylko fragmenty piaskowcowych ozdób fasady, wmurowywanych często w wejścia do domów i w kominki, ale nawet nieźle zachowane meble...

      Usuń
  2. Nie wytrzymałem... otóż Kochani Przyjaciele, którym drogie i bliskie sercu jest to miejsce. Owszem, przebywali tam żołnierze Armii Czerwonej jakiś czas po II wojnie, fatalnie dla nas zakończonej. Tyle, że z tego co wiem od /nazwisko zachowam dla siebie/ ... to pewien ważny w tamtym czasie Pan z oddziałem żołnierzy / na prośbę przerażonego tą wiedzą byłego Dyr. Muzeum w Landeshut in Schlesien - E. Kunicka / autora m.in. "Heimatbuch des Kreises Landeshut" / , ocalił resztki starodruków, którymi podchmieleni czerwonoarmiejcy palili w kominku. Co jeszcze zniszczyli, nim powstały tam magazyny Urzędu Likwidacyjnego trudno powiedzieć. O podpaleniu wieży to słyszałem, coś z pogranicza prawdy, że zrobił to rozsierdzony jegomość, ponieważ zbyt często na wieży zamku siadywały jego gołębie. Wolał bym to między baje włożyć, ale może to niestety być smutna prawda. Zważywszy, że okoliczni mieszkańcy wyprawiali się na zamek po "drewno" np. z zamkowych kanap pałacowych, żeby mieć czym w piecach palić. A już najbardziej bolesne jest to, że władze miasta w 70 - tyh latach zwróciły się do Konserwatora Zabytków w Jeleniej Górze z pismem / oryginał powinien być w archiwach / o zgodę na wyburzenie pozostałości. Dostali zgodę na zawalenie tylko niektórych, ledwo trzymających się fragmentów. Zamiast wydać te pieniążki na zamurowanie wszelkich wejść takich jak otwory okienne i drzwiowe i podparcie stemplami ścian, to dali je Kółku Rolniczemu ze /.../. Tych historii jest więcej, ale to już niestety historie. Natomiast P.T.Pasjonatom polecam niemal natychmiastowe dotarcie do kościółka w Raszowie, gdzie powinno / tak sądzę / jeszcze istnieć Mauzoleum Schaffgotschów z Karbowanego Dworu. Piękne renesansowe, rzeźbione tumby nagrobne. Pięknie byłoby je uratować! Choćby poprzez szerzenie tej wiedzy po Ziemi Kamiennogórskiej. Jest jeszcze wiele do opowiedzenia, ale...

    OdpowiedzUsuń